środa, 23 marca 2016

Brioszka z dżemem jagodowym



Pyszne bułeczki drożdżowe. Długo się zastanawiałam do jakiego filmu je przypisać, bo przyznam, że kilka inspiracji znalazłam. Trafiło jednak na film „Złoty kompas”, gdzie wizualnie najbardziej pasują do załączonego obrazka ;) 
Źródło: kadr z filmu "Złoty kompas"

czwartek, 3 marca 2016

Śniadanie z filmu Sędzia

Źródło: kadr z filmu Sędzia


Długo się zbierałam do tego filmu, pomimo, że bardzo lubię tego aktora (Robert Downey Jr.) -chyba z sentymentu do Iron Mana. W końcu nadszedł wolny wieczór i muszę powiedzieć, że żałuję, że tak późno się za niego zabrałam. Bardzo, ale to bardzo fajny film. Zakończenie mnie bardzo zaskoczyło! W skrócie film opowiada o trudnych relacjach rodzinnych, urazach z przeszłości, które się ciągnął za nami przez całe życie. Jest też pokazana druga strona medalu, że pomimo krzywd jesteśmy co nie co strawić i pomóc rodzinie. W tak trudnej sytuacji jest postawiony główny bohater- adwokat, który to przyjeżdża do rodzinnego miasta na pogrzeb matki. W tym czasie wzięty adwokat dowiaduje się, że Jego ojciec, miejscowy sędzia jest oskarżony o morderstwo…. Polecam!

wtorek, 1 marca 2016

Spaghetti alla carbonara – Jedz, módl się, kochaj.




O filmie już nie jednokrotnie wspominałam na swoim blogu :) i jakieś kilka dni temu natchnęło mnie, aby ponownie go obejrzeć. Tak w sumie to myślę, że natchnęły mnie napoleonki, które kupiłam do kawy (pierwsza kulinarna scena głównej bohaterki), a że film jest lekki i przyjemny to włączyłam sobie ponownie.

środa, 10 lutego 2016

Cynamonowe zawijańce na wzór księżniczki Lei :D




Ostatnio głośno jest o tych całym wojnach, gwiezdnych wojnach :) Przyznaję, że chociaż uwielbiam filmy science-fiction to w życiu ich nie oglądałam, aż do teraz.  Kiedyś był taki moment, że ktoś mi pożyczył wszystkie części i już wtedy byłam przekonana, że je obejrzę. Eh, no cóż, akurat był inny film, albo nie miałam ochoty itp. aż po paru latach zapomniałam, że je w ogóle mam ;) I teraz ponownie temat na talerzu. Stwierdziłam, że to jest dla mnie ostatni dzwonek. Tak więc zaczęłam je oglądać, jestem dopiero po 3 częściach, ale muszę powiedzieć, że nie do końca podzielam cały ten entuzjazm, ochy i achy nad tą sagą. Spoko filmy, nawet się szarpnę, że bardzo fajne, ale chyba spodziewałam się czegoś więcej. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że jak na „tamte” warunki, kiedy filmy były kręcone, to efekty specjalne i fabuła były cool :) 

niedziela, 7 lutego 2016

Krewetki w sosie pomarańczowym

Kadr z filmu "47 Roninów"


Ostatnio mam jakąś fazę na krewetki, mogłabym jeść je codziennie :) I tak szukając inspiracji krewetkowych w filmie (poza chodzącymi krewetkami w filmie Dystrykt9 oraz krewetkowym biznesie Foresta Gumpa ;)) jakoś nie mogłam się doszukać. Jednak cały czas tkwił mi obrazek z filmu „47 roninów” jak wiedźma posyła „włosami” (hehe) kawałek jedzenia, a że film dzieje się w Japonii to może i krewetkami ją posiliła ;) Okej może trochę naciągane i szukam tam krewetek  na siłę, ale chciałabym się z Wami podzielić tym przepisem, bo danie wychodzi przepyszne. Ja sama korzystałam z przepisu, który wyszukał mój Wojtek: 

oczywiście lekko zmodyfikowałam pod swój gust :)
Kadr z filmu "47Roninów"

środa, 3 lutego 2016

Polędwica w sosie musztardowym z pieczarkami i zieloną fasolką szparagową

Źródło: kadr z filmu "Edward Nożycoręki"


Tym razem pomysł na wyśmienity obiad zaczerpnęłam ze starego filmu „Edward Nożycoręki”. Co prawda pieczeń wystąpiła tam pod inną postacią, ale stwierdziłam, że taka forma polędwiczki jest nudna ;) Do filmu wróciłam całkiem przypadkiem -ciąg myśli. Zaczęło się od czytania córce „Alicji w krainie czarów”, po ponowne obejrzenie ekranizacji książki przez Tima Burtona, zakończywszy na czytaniu o Johnie Deepie i Jego karierze. Trochę pokrętne, ale tak już czasem miewam. Albo myślę na pełnych obrotach o wszystkim, o tysiącach rzeczy na raz albo o niczym. Tak o niczym. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, aby kobieta nie myślała „o niczym”, ale często tak mam jak nie jeden facet :), co Wojtek namiętnie mi o tym przypomina i się śmieje. Czasami mnie przedrzeźnia (oczywiście wyolbrzymiając)i pokazuje mi jak wyglądam, kiedy się zwieszam i że tylko brakuje mi cieknącej śliny z boku :p

wtorek, 2 lutego 2016

Kanapka agenta Fitza




Nie jednokrotnie wspominałam, jak bardzo uwielbiam filmy z superbohaterami . Tak więc, kiedy zobaczyłam reklamę serialu „Agenci T.A.R.C.Z.Y” to na początku byłam lekko zdezorientowana, o co kaman. Zauważyłam, że występuje w nim agent Coulson, postać która przewija się w filmach Marvela (Iron Man, Avengers, itp.) i postanowiłam sprawdzić cóż to jest za nowy twór telewizyjny. Serial okazał się całkiem niezły, na początku drażniły mnie pewne sceny, dziecinne zachowania agentów Fitza i Simmons, ale serial się rozkręcił i mnie wciągnął :)

niedziela, 31 stycznia 2016

Gofry Belgijskie

Źródło: kadr z filmu Mroczne cienie

Gofry to długaaa historia. Może zacznę od tego, że nigdy nie lubiłam gofrów. Jakieś takie nadmuchane, gumowate itp. Oczywiście kosztowałam je w różnych miejscach nie zrażając się i myślałam, że może trafiłam na kiepski lokal. No cóż, jednak się okazało, że to nie wina biednego kucharza a moich kubków smakowych dających sygnał do mojego mózgu, że „y y nic z tego nie będzie, nie lubisz gofra i nie rozumiesz ich fenomenu” ;) Generalnie je sobie odpuściłam. Kiedy zamieszkaliśmy we Wrocławiu, odkryliśmy taką fajną kawiarenkę z naturalnymi lodami. Rzuciła nam się w oczy tajemnicza nazwa „gofry belgijskie”, podpytaliśmy co i jak, a Pani była bardzo przekonywująca :) Wspomniała, że szef specjalnie sprowadza cukier z Belgii do tych gofrów, że nie smakują jak normalne gofry i…i tym mnie przekonała. Były mniam mniam, smakowały bardziej jak ciasto, miały w sobie to coś. I tak przy okazji bycia na mieście zajadałam się tymi goframi. Przez pewien czas nie było mi po drodze do tej kawiarni i po pół roku postanowiłam specjalnie się tam doczłapać. Jaki był płacz, lament, histeria i szok, że jak no ale jak, jak to nie ma już gofrów… Zrozpaczona musiałam od razu pomarudzić o tym mężowi, który też był zbulwersowany :D nawet myślałam, że to może przez to, że przez pół roku się nie pojawialiśmy, hehe. I tak minęły miesiące, aż Wojtek wyczaił na rynku francuską piekarnię i moje oczy znów błyszczały, nie były popuchnięte od płaczu ;) hi hi, ponieważ oni też serwowali gofry belgijskie (może już nie tak pyszne jak w tej pierwszej, ale musiałam się czymś pocieszyć). I ta sama historia: Rynek->gofry->gofry, a koniec był jeszcze gorszy- całkiem zamknęli piekarnię.. :/ 

Stwierdziłam, aby się wszyscy cmoknęli :p łaski mi nie robią i sama sobie zrobię ;) a co! Oczywiście wcześniej przychodziło mi to już przez myśl, ale… no właśnie, było dużo ALE. Nie mam podstawowego sprzętu jak gofrownica, ciężko było mi znaleźć gdzieś taki cukier z Belgii, a poza tym codziennie gofrów nie jadam – wydawało mi się, że jest z nimi dużo roboty. No ale, zachcianka na gofry plus inspiracja nimi dzięki filmowi „Mroczne cienie” zmotywowała mnie do ich zrobienia.

środa, 16 grudnia 2015

Boeuf bourguignon z Julie & Julia

Źródło: kadr z filmu Julie&Julia


Wołowinę po burgundzku miałam zrobić w zeszły  weekend, składniki kupione, czas na jej zrobienie zaplanowany i … to by było na tyle. Wylądowałam w szpitalu z moją córeczką na weekend (wszystko już w porządku), a obiadkiem musiał zająć się mąż. I tak o to poniższe danie, wyjątkowo wykonała moja lepsza połowa. Wołowina wyszła rewelacyjna, delikatna, krucha, wyczuwalna nutka francuskiego wina… Mąż spisał się na medal, chociaż biedaczysko gotowało ją do 2 w nocy. Tak się składa, że to danie wymaga czasu, samo gotowanie trwa około 2,5h…. a, że Wojtek spędzał z nami czas od rana do nocy, to nie było innego wyjścia jak pichcenie do późna. Ale przejdźmy do konkretów i przepisu na to pyszne francuskie danie.

piątek, 11 grudnia 2015

Pasta aglio e olio

Źródło: kadr z filmu Szef


Film „Szef” jest chyba najlepszym filmem o tematyce kulinarnej jaki widziałam. Nie dość, że jest śmieszny, smaczny ;) to jeszcze z fajnym przekazem, że warto dążyć do realizacji marzeń. Robić to co w życiu się kocha i nie zapomnieć o rodzinie, że to ona jest najważniejsza. Ja film gorąco polecam :)

czwartek, 10 grudnia 2015

Potrawka z kurczaka po Irlandzku

Źródło: kadr z filmu Oświadczyny po Irlandzku



Film „Oświadczyny po Irlandzku” dopiero nie dawno miałam okazję obejrzeć. Myślałam, że to jakaś durna komedia (musiałam ją z innym filmem pomylić), ale okazało się, że to romantyczny film, który po części był komedią. Ogólnie pozytywne mam odczucia. Trochę przypominał mi film „PS. Kocham Cię”, ale nie wiem czy to nie przez podobną scenerię z Irlandii. Tak w ogóle zdałam sobie sprawę, że chętnie zwiedziłabym ten kraj, przynajmniej te miejsca, które pokazywali w obu filmach, bo były bardzo ładne. Przedstawiały takie tereny, gdzie czas jakby zatrzymał się w miejscu, jakby postęp cywilizacji i cały ten pęd nowoczesności tam nie dotarł, jest tak „swojsko”, ludzie pomocni i serdeczni. Czyli wszystko czego mi obecnie brakuje. Hmm może gdybym to miała, to znowu brakowałoby mi tych wszystkich nowoczesnych gadżetów…. Jakbym na przykład prowadziła bloga bez laptopa i internetu?? :) Myślę, że dobrze jest w takich miejscach, gdzie we wszystkim panuje równowaga.

wtorek, 8 grudnia 2015

Kruche ciastka z Bruce Wszechmogący

Źródło: kadr z filmu Bruce wszechmogący


Ten film nigdy mi się nie znudzi :) mogłabym go oglądać w kółko i zawsze będzie mnie rozśmieszał. Poza tym, chyba nie da się nie śmiać z Jim Carrey’a … Mam kilka takich perełek do których chętnie wracam. Do takich filmów zaliczam między innymi, Klik i robisz co chcesz (ostatnio puszczany w TV). Jest to pierwszy film na który poszłam do kina z moim obecnym mężem :) hehe to było dawno temu :p i nie tylko z sentymentu lubię ten film, ale jest zabawny i z fajnym przekazem :) Ale o tym filmie, może innym razem.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...