Nie
dziwię się, że w tym roku Leonardo DiCaprio nie dostał Oscara, bo jak
zobaczyłam rolę Matthew McConaughey w filmie „Witaj
w klubie” to, aż szczęka opada.
Film
jest bardzo dobry. Przedstawia historię opartą na prawdziwych wydarzeniach o
grupie ludzi chorych na HIV. Główny bohater, Ron (Matthew
McConaughey), żyje szybko i na pełnym gazie. Pali, chleje, lubi rodeo i przede
wszystkim kobiety… Kiedy dowiaduje się, że choruje na HIV nie może w to
uwierzyć. W Jego środowisku panuje przekonanie, że tylko homoseksualiści mogą
to „złapać”, a przecież Ron nimi gardzi….. Świat mu się przewraca do góry
nogami, przyjaciele się od niego odwracają, a on sam nie zamierza tak łatwo się
poddać. Zaczyna walkę o życie z systemem farmaceutycznym, zaczyna szmuglować
nielegalne leki, które jak się okazują dobrą drogą do zwycięstwa. Zawiera
przyjaźń z transseksualistą, otwierają klub do którego przychodzą po pomoc inni
chorzy ludzie. Duet ten zapewnia nam nie tylko smutne emocje, ale przede wszystkim dużo
humoru i moc walki. Zwiastun jest ekstra i po raz pierwszy realnie przedstawia
film, który jest również ekstra :)
Źródło: youtube.com
MOJA
OCENA FILMU: 8,5/10
Film
godny uwagi i polecenia. Do naszych kin wejdzie 14 marca.
Dokładnie, film jest świetny. Na początku Matthew McConaughey nawet nie poznałam, niesamowita metamorfoza. A że Jared Leto wcielił się w rolę Rayona dowiedziałam się dopiero z jego nominacji do Oscara :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sandra - My ordinary life
Ja natomiast mówię do męża, że "ten transseksualista jest podobny do tego gościa, który grał w requiem dla snu....", którym to jest oczywiście Jared Leto ;) także metamorfozy niezłe jak cały film! :) pozdrawiam
UsuńKasia