sobota, 13 czerwca 2015

Mad Max: Na drodze gniewu

 
Źródło: youtube.com

Oj długa ta droga, dłuuugaaa…. Na początku wspomnę, że nie przypominam sobie, abym oglądała wcześniejsze wersje tego filmu. Także nie mam porównania. Po drugie, po obejrzeniu filmu w kinie, jestem bardzo zaskoczona jego wysoką oceną na film webie. Spodziewałam się czegoś ekstra, w dodatku z piękną aktorką Charlize Theron. No cóż, mnie niestety ta droga i ten gniew nie porwał. Ich droga wręcz była męcząca. Ale wszystko po kolei.


Na pierwszy rzut oka film serwuje nam akcję za akcją. Teoretycznie trzyma widza cały czas w napięciu, ale tylko dlatego, że widz spodziewa się, że zaraz wydarzy się coś ekstra i nieprzewidywalnego. Niestety przez cały film, jeden samochód ciągle ucieka, ściga go 40 innych…. wszystko wybucha, ludzie giną, ale oczywiście z tym głównym samochodem nie wiele się dzieje. I tak sobie uciekają, dojeżdżają sobie do jakiegoś miejsca i…. nie to nie koniec filmu… postanawiają jeszcze raz tą drogą się przejechać :D hehe. To, że się kończy amerykańskim happy endem, to żadna tajemnica i żadna zdrada zakończenia.
 
Warto dodać, że jeżeli widz ogląda pierwszy raz historię Mad Maxa to nie za wiele się dowiaduje o co chodzi właściwie z tym głównym bohaterem… co mu jest, co mu się przydarzyło? Męczą go duchy przeszłości, ale czemu? Czego nie zrobił, lub co zrobił. Skąd się w ogóle wziął i właściwie powstaje wiele pytań w głowie bez odpowiedzi.

Może czegoś nie ogarnęłam, nie dostrzegłam itp. ale film mnie nie przekonał. Uwielbiam filmy akcji, wybuchy, walki itp, ale czegoś mi tutaj zabrakło. Jakiś taki niesmak pozostał. Na odmóżdżający wieczór mogę Mad Maxa polecić ;) i nie koniecznie do kina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...