niedziela, 31 stycznia 2016

Gofry Belgijskie

Źródło: kadr z filmu Mroczne cienie

Gofry to długaaa historia. Może zacznę od tego, że nigdy nie lubiłam gofrów. Jakieś takie nadmuchane, gumowate itp. Oczywiście kosztowałam je w różnych miejscach nie zrażając się i myślałam, że może trafiłam na kiepski lokal. No cóż, jednak się okazało, że to nie wina biednego kucharza a moich kubków smakowych dających sygnał do mojego mózgu, że „y y nic z tego nie będzie, nie lubisz gofra i nie rozumiesz ich fenomenu” ;) Generalnie je sobie odpuściłam. Kiedy zamieszkaliśmy we Wrocławiu, odkryliśmy taką fajną kawiarenkę z naturalnymi lodami. Rzuciła nam się w oczy tajemnicza nazwa „gofry belgijskie”, podpytaliśmy co i jak, a Pani była bardzo przekonywująca :) Wspomniała, że szef specjalnie sprowadza cukier z Belgii do tych gofrów, że nie smakują jak normalne gofry i…i tym mnie przekonała. Były mniam mniam, smakowały bardziej jak ciasto, miały w sobie to coś. I tak przy okazji bycia na mieście zajadałam się tymi goframi. Przez pewien czas nie było mi po drodze do tej kawiarni i po pół roku postanowiłam specjalnie się tam doczłapać. Jaki był płacz, lament, histeria i szok, że jak no ale jak, jak to nie ma już gofrów… Zrozpaczona musiałam od razu pomarudzić o tym mężowi, który też był zbulwersowany :D nawet myślałam, że to może przez to, że przez pół roku się nie pojawialiśmy, hehe. I tak minęły miesiące, aż Wojtek wyczaił na rynku francuską piekarnię i moje oczy znów błyszczały, nie były popuchnięte od płaczu ;) hi hi, ponieważ oni też serwowali gofry belgijskie (może już nie tak pyszne jak w tej pierwszej, ale musiałam się czymś pocieszyć). I ta sama historia: Rynek->gofry->gofry, a koniec był jeszcze gorszy- całkiem zamknęli piekarnię.. :/ 

Stwierdziłam, aby się wszyscy cmoknęli :p łaski mi nie robią i sama sobie zrobię ;) a co! Oczywiście wcześniej przychodziło mi to już przez myśl, ale… no właśnie, było dużo ALE. Nie mam podstawowego sprzętu jak gofrownica, ciężko było mi znaleźć gdzieś taki cukier z Belgii, a poza tym codziennie gofrów nie jadam – wydawało mi się, że jest z nimi dużo roboty. No ale, zachcianka na gofry plus inspiracja nimi dzięki filmowi „Mroczne cienie” zmotywowała mnie do ich zrobienia.


Hmm, oczywiście dalej nie mam gofrownicy i nie jestem za tym, aby kupować mnóstwo sprzętu kuchennego, którego użyję raz za czas, a na co dzień zajmie mi dużo cennego miejsca w kuchni. Tak więc jak zwykle musiałam coś wykombinować i padło na grill elektryczny :p Co prawda nie miałam pewności czy się uda, ale warto było spróbować. Podsumowując, może nie wyszły urodziwe ;), trochę spłaszczone, ale jak na takie opcje i na pierwszy raz, to wyszło całkiem nieźle. W smaku były wyśmienite- serio serio. Polecam przepis, szczególnie tym, którzy mają ową gofrownicę :p

Odnośnie filmu „Mroczne cienie”, śmieszne są niektóre sceny. Wampir Barnabas, przypadkiem zostaje uwolniony z grobu. Budzi się prawie dwa wieki później w szalonych  latach 70. Jak się domyślacie, wiele rzeczy Go zaskakuje i ich nie rozumie. Na śniadanie dostaje gofry..;), chce, aby do podróży przygotowali mu konie, a przecież są już samochody itp.

Źródło: kadr z filmu Mroczne cienie
 

Moje dwa ulubione teksty, które sami z Wojtkiem często przywołujemy:

  1. Kiedy widzimy Mc Donalds, szczególnie na trasie do Bielska to od razu we dwójkę równocześnie mówimy „Mefistofeles” – koniecznie musicie obejrzeć film i wszystko będzie jasne ;)
  2. Kiedy Barnabas widzi pierwszy raz telewizor, mówi „co to za magia”, podchodzi do sprzętu od tyłu, wyrywa mu tylną pokrywę i krzyczy „pokaż się mała śpiewaczko” hehe to często używany zwrot przy mojej córce, np. kiedy jej pierwszy raz pokazałam TV oraz jak się dziwiła, skąd babcia się pojawia na ekranie komputera i jeszcze mówi ;)

   A teraz do rzeczy.

   Przepis na gofry belgijskie:
    
   Porcja dla 2-3 osób;

   Składniki:

- Pół kostki masła, 100g
- 2 jajka
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 łyżeczka suchych drożdży
- ¼ szklanki mleka
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- ½ szklanki cukru perłowego
  
    Sposób przygotowania:
 
- Masło roztapiamy i studzimy.  W misce roztrzepujemy jajka, dodajemy mleko oraz masło. Wsypujemy przesianą mąkę oraz drożdże. Całość połączyć mikserem, przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na około 1,5h
- Po wyrośnięciu ciasta dodajemy do niego cukier waniliowy oraz perłowy i z grubsza należy wymieszać. Ciasto będzie gęste, nakładamy je łyżką do gofrownicy (Ci farciarze, którzy posiadają ów sprzęt ;)) lub na mój sposób do elektrycznego grilla hehe :D. Pieczemy do uzyskania złotego koloru. Pamiętajcie, że cukier szybko się karmelizuje, także uważajcie, aby ich nie przypalić
- Gotowe gofry (które są bardzo słodkie) można posypać cukrem pudrem, dodać owoce lub mój ulubiony dodatek – nutellę ;)



 Smacznego :)

 


3 komentarze:

  1. Hola, hola... a u nas Ci nie smakowały? :P!
    Przecież z Wojtkiem robiłaś polewę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :p jaką Ty masz dobrą pamięć ;) yy smakowały oczywiście, dzięki czekoladzie wszystko smakuje supcio :D ;)

      Usuń
    2. myślę, że ich smak to nie tylko zasługa czekolady, ale o gustach się nie dyskutuje ;)
      gratuluję pomysłu z grillem ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...